Tym razem na początku notki! Zapraszam do komentowania! Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, a wiele trzeba jeszcze poprawić, zmienić :)
Pozdrawiam serdecznie i... miłej lektury! :D
Eru
ROZDZIAŁ 2
STRZAŁA I ŁUK
~o~O~o~
Ngil
cennin eriel vi
Menel aduial.
Glingant sui Mir
Síliel mae.
Ngil cennin firiel vi
Menel aduial.
Dur,
dûr i fuin
Naenol mae.
I ú
nathant
I
naun ului
Chuil, anann cuiannen
Meleth perónen....
~o~O~o~
Rudowłosa postać zemdlała. Legolas nie zastanawiając się, rzucił się w wir walki.Posiekał trzydziestu, może czterdziestu, parudziesięciu uciekło. Zostało około dwudziestu orków. Orków, plugawych stworów Melkora, orków, kpinę z elfów. Jakże Legolas ich nienawidził!
Znów zatracił się w strzelaniu.
Znów był w ukochanych lasach, ćwicząc dla zabawy i popisując się przed Arweną.
Coś jednak wyrwało go z transu.
Z wolna się rozejrzał.
Strzała. Strzała orków sterczała mu z barku.
Potem już tylko przeszywający, paraliżujący ból.
Nie dbał o to. Czuł już teraz tylko złość, nie zważał na strzałę w ramienu, nawet jej nie wyciągnął.
Teraz liczyła się tylko rudowłosa, nie elficki książę.
Jednak Legolas poczuł, że osuwa się w ciemność.
..........................................................
Gdy elficki książę się zbudził, minęło około dwóch godzin.
Rozejrzał się jak we mgle. Znów ujrzał rudowłosą postać. Oprzytomniał w jednej chwili. Podbiegł do nieznajomej, po raz kolejny zapominając o strzale, o tępym bólu w ramieniu. Teraz liczyło się tylko jej życie.
Kiedy książę dobiegł do niej, przeżył szok.
Gdy odgarnął jej długie, rude włosy, ujrzał wychudzoną, trupiobladą twarz. Skóra nieznajomej ciasno oplatywała czaszkę. Prawie nie oddychała.
"Proszę, obudź się..." - zawołał w duchu Legolas. Żałował wtedy, że nie ma daru uzdrwiania, jak Elrond, mistrz w tej sztuce, czy jego dzieci.
Niewiele mógł zrobić, zwłaszcza przez wzgląd na bezpieczeństwo nieznajomej. Jej anorektyczne ciało było bardzo poranione, krwawiła z paru miejsc. Prawie nie było czuć tętna.
- Obudź się, proszę! Obudź się!- zawołał książę najgłośniej jak mógł, ale jego wołania były daremne.
Ponownie rozejrzał się dookoła.
Okolica była całkowicie wyludniona, został tylko las.
Legolas zdjął tunikę i zrobił z niej opatrunek dla nieznajomej. Krwawienie nie ustawało.
"Co robić, co robić?...."
Nie było wyboru.
Legolas zdjął tunikę i zrobił z niej opatrunek dla nieznajomej. Krwawienie nie ustawało.
"Co robić, co robić?...."
Nie było wyboru.
Wziął nieznajomą na ręce, najdelikatniej jak tylko mógł, i wszedł w puszczę.
Było to piękne miejsce. U stóp pagórka, całkowicie zalesionego, wił się potok. Drzewa były tutaj nieco młodsze niż w Mrocznej Puszczy, jednka słońce nie przecisnęło się przez korony drzew.
Gdyby był tu sam, z pewnością przechadzałby się po tych pagórkach, śpiewając i śmiejąc się z wszystkiego.
Jednak nie był tu sam.
.........................................................
Legolas szedł tak parenaście minut z nieznajomą na rękach. Bał się, że już nie zdoła jej pomóc, że wszystkie wysiłki okażą się daremne.
Ciągle była jescze nadzieja.
Ale czy tylko nadzieja?
Wtedy to zobaczył.
W oddali, na polanie książę Mrocznej Puszczy ujrzał dom. Mały, drewniany dom. Zdziwiło go to bardzo, zwłaszcza ze względu na brak ludzi w tej okolicy.
"Chwileczkę.... chyba ona nie mieszka tu SAMA?" - pomyślał.
"Kobieta, tak krucha kobieta żyje sama? W dodatku w lesie? W takim miejscu jek to?"***
Bez wahania wszedł do domku. W środnku to miejsce przypominało pobojowisko. Krzesła i stół były połamane i powywracane, w jednym miejscu leżała jeszcze świeża krew.
Elficka krew.
Czy coś jeszcze mogło go zdziwić? Chyba tylko rzecz, którą przed chwilą ujrzał.
Łuk z Mrocznej Puszczy.
- Mmm... - usłyszał.
Szybko wzrokiem odnalazł najbliższe łóżko i położył na nim nieznajomą. Chciał krzyczeć z radości, że żyje.
Zdołał wypowiedzieć tylko słowo:
-Śpij.
Było to piękne miejsce. U stóp pagórka, całkowicie zalesionego, wił się potok. Drzewa były tutaj nieco młodsze niż w Mrocznej Puszczy, jednka słońce nie przecisnęło się przez korony drzew.
Gdyby był tu sam, z pewnością przechadzałby się po tych pagórkach, śpiewając i śmiejąc się z wszystkiego.
Jednak nie był tu sam.
.........................................................
Legolas szedł tak parenaście minut z nieznajomą na rękach. Bał się, że już nie zdoła jej pomóc, że wszystkie wysiłki okażą się daremne.
Ciągle była jescze nadzieja.
Ale czy tylko nadzieja?
Wtedy to zobaczył.
W oddali, na polanie książę Mrocznej Puszczy ujrzał dom. Mały, drewniany dom. Zdziwiło go to bardzo, zwłaszcza ze względu na brak ludzi w tej okolicy.
"Chwileczkę.... chyba ona nie mieszka tu SAMA?" - pomyślał.
"Kobieta, tak krucha kobieta żyje sama? W dodatku w lesie? W takim miejscu jek to?"***
Bez wahania wszedł do domku. W środnku to miejsce przypominało pobojowisko. Krzesła i stół były połamane i powywracane, w jednym miejscu leżała jeszcze świeża krew.
Elficka krew.
Czy coś jeszcze mogło go zdziwić? Chyba tylko rzecz, którą przed chwilą ujrzał.
Łuk z Mrocznej Puszczy.
- Mmm... - usłyszał.
Szybko wzrokiem odnalazł najbliższe łóżko i położył na nim nieznajomą. Chciał krzyczeć z radości, że żyje.
Zdołał wypowiedzieć tylko słowo:
-Śpij.
KONIEC ROZDZIAŁU 2
~o~O~o~
U i vethed na i onnad...
U i vethed na i onnad...
Cieszę się, że to czytam. <3
OdpowiedzUsuńZawsze jak się robi niebezpiecznie, Twój język robi się taki... dostojniejszy... ;)
Cudowne opowiadanie :) Masz bardzo fajny styl pisania, ale trochę ciężko czyta się początki. To przez szablon :C Ale tak to super :)
OdpowiedzUsuń