ROZDZIAŁ 3
U i vethed na i onnad...
~o~O~o~
Dziewięć godzin później...
Dom uprzątnięty. Okłady zrobione. Woda gotowa. Jedzenie zrobione. Teraz pozostało już tylko czekać.
Ale jak można czekać, gdy każda sekunda zdaje się dniem, każda minuta rokiem, każda godzina wiekiem?!
Wszystkie uczucia dusiły się teraz w niespełna dwudziestodwu letnim ciele elfa. Chciał krzyczeć z radości, chciał... ale nagle usłyszał głos.
-Czy...ja...żyję? - Za jego plecami rozległ się cichy, przytłumiony dźwięk. Brzmiało to tak, jakby pytała o to samą siebie. Odwrócił się szybko.
- Wszystko będzie dobrze, odpocznij. - Rzekł.
-Ja... nie... nie chcę żyć... -Ciągnęła coraz ciszej. Legolas dopiero teraz brutalnie uświadomił sobie, że nieznajomamusi przeżywać katusze. Sięgnął do swojej torby podróżnej i wyciągnął z niej athelas*, królewskie ziele łagodzące ból i przemył jej rany. Po pomieszczeniu rozniósł się orzeźwiający zapach.
-Bądź silna, proszę. Wytrzymaj...
Dziewczyna krzyknęła z bólu. Chciał jej pomóc, ulżyć, jednak... nie mógł. Ta niemoc był nie do zniesienia!Gdyby mógł wziąłby na siebie ten ból, krzyki...
"Ale dlaczego?" - zapytał sam siebie. Oddałby życie za dziewczynę, której kompletnie nie znał! To było jak z Arweną, a jednocześnie zupełnie inaczej. Paradoksalnie? Może, ale on za wszelką cene chciał się zaopiekować ta kruchą osóbką, zapewnić jej bezpieczeństwo, zostać jej przyjacielem. Musiała żyć.
Nieznajoma odetchnęła z ulgą. Szybko zasnęła.
Te oczy. Te zielone oczy.
Kogoś mu przypominały.
Był wtedy pięcioletnim chłopcem. Weselszego i bardziej ciekawskiego dziecka świat nie widział. Miał wiecznie rozwiane złote włosy i oczy w kolorze nieba latem. Każdy, kto go ujrzał, momentalnie zakochiwał się w tym malcu, który cieszył się z każdej, najmniejszej rzeczy. Szczególnie z zawodów łuczniczych. Gdyby tylko mógł potrzymać w swych nieporadnych jeszcze rączkach prawdziwy łuk, byłby w niebie. Kochał las. Każde zwierzę i roślinę.
Tamtego dnia chodził po lesie śpiewając razem z ptakami. Miał piękny, czysty głos, który dostał w darze od matki, jak mu powiedziano. Była to jedyna rzecz, którą mu pwiedziano odnośnie jego matki.
Gdy doszedł do polanki, bardzo oddalonej od Królestwa, zobaczył tam anioła, który płakał. Miał rude włosy i zielone oczy, dokładnie takie jak te, które ujrzał parę godzin wcześniej oraz podartą, zieloną tunikę. Wyglądał na jeszcze młodszego niż Legolas.
- Aniołku, dlaczego płaczesz? - Powiedział z tym swoim rozbrajającym uśmiechem, najgrzeczniej jak tylko mógł,bo przecież nie powinno się źle mówić do anioła.
- Spadłam z drzewa i złamałam nogę... - Mówiła dławiąc się łzami.
-Chodź, pomogę ci.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuję.
Chłopiec na własnych rękach zaniósł dziewczynkę do grodu, znów wywołując zachwyt wśród dorosłych. Od tamtego czasu bardzo się zaprzyjaźnili. W rzeczywistości to jenak nie był anioł, ale przemiła dziewczynka o imieniu Tauriel. Byli nierozłączni. Wszystko robili razem.
Niestety, jak mu powiedziano, Tauriel wraz z rodzicami zginęła z ręki orków gdy chłopiec miał 12 lat. Od tego czasu z całego serca nienawidził orków i brał udział w każdej walce przeciwko nim. Zabijanie tych istot przychodziło mu z przyjemnością, bo w ten sposób mścił się za śmierć Tauriel. Nawet nigy nie zobaczył jej zwłok.
I przyrzekł sobie zemstę, do końca swojego wiecznego życia.
........................................................................................................................................................
Ten czas był najokropniejszym okresem w dotychczasowym życu elfickiego księcia.
Przez kolejne dni dziewczyna budziła się i dygotała jak w febrze, jadła niewiele i z przymusem, zasypiała i krzyczała przez sen wzywając dziwne osoby po imieniu. Cały czas spędziła w łóżku. Legolas pielęgnował ją jak mógł, chciał chociaż z nią porozmawiać, ale ona ciągle się go obawiała, była jak zaszczute zwierzę; nie ufała nikomu, odrzucała każdą, najmniejszą formę pomocy. Legolas jednak nie poddawał się. Ciągle wierzył, że to tylko szok, że dziewczyna na pewno wyzdrowieje.
Wiedział, że choć rany się już zagoiły, znacznie trudniej będzie wrócić do normalnego życia.
Myślami znów był w domu. Pamiętał bardzo dobrze. Elfowie, którzy otarli się o śmierć, choć zdrowi na ciele, nieprędko wracali do normalności. Opowiadali potem straszne rzeczy, gdy wyrwani z rzeczywistości byli więźniami własnych umysłów.
Działo się tak dlatego, że broń orków była zatruta, co wywoływało halucynacje, zazwyczaj 6-7 dniowe. Nigdy dłużej.
Gdyby poznali się w innych okolicznościach...
Sam niewiele jadł i jeszcze mniej spał. Nie wpłynęło to na niego wcale, może prócz mniejszej skuteczności na polowaniach, ponieważ zwyczajnie nie miał do tego wszystkiego głowy.
Dziewczyna powoli nabierała ciała. Gdy nie spała, ciągle patrzyła na coś, czego Legolas nie mógł dostrzec. Zdawała się wtedy szczęśliwa, bo co jakiś czas uśmiechała się do siebie.
Trzynastego dnia jednak zdarzył się cud. Dziewczyna pierwszy raz odezwała się do niego całkiem przytomnie, wtedy, kiedy podał jej śniadanie.
- Dziękuję ci. - Rzekła.
Miała głos piękny i czysty, nadzwyczaj czysty. Legolas odważył się zadać jej pytanie:
- Jak się czujesz?
- Dobrze.
Uważnie przyglądała się twarzy elfa, jakby badała jaży skrawek jego skóry. Wspięła się na poduszki.
- Kim jesteś?
- Elfem. Mam na imię Legolas. - Przedstawił się.
Zielonooka umilkła na chwilę wpatrując się w jego dłonie.
- Znałam kiedyś chłopca o tym imieniu...- Mówiła bardziej do siebie niż do Legolsa. Ponownie umilkła, wpatrując się w jakiś punkt w odali, którego książę nie mógł dostrzec. Zdawała się być zatopiona w jakimś dobrym wspomnieniu.
- Jak ci na imię? - Zapytał Legols.
Nie odpowiedziała. Dalej tępo wpatrywała się w przestrzeń, a Zielony Liść w nią. W końcu odezwała się:
- Eledthwen. Jestem Eledthwen.
- Piękne imię. - Rzekł Legolas z uśmiechem.
~o~O~o~
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."
- Legolas
~o~O~o~
To znowu ja! Ostatnio coś często dodaję notki ;)
Mam mieszane uczucia, ale wydaje mi się, że ta noka wniesie coś nowego (więcej nie zdradzę ;D)
Ale jak Wam się podoba?
Bardzo proszę o komentarze, ponieważ są dla mnie NIEZWYKLE ważne (i wywołują u mnie niekontrolowaną euforię, ale to już na marginesie xD...)
Zachęcam do pisania :)
Pozdrawiam gorąco :*
Eru czyli Meriana
P.S. Są tu jacyś fani "Gry o Tron"? XD