Music

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Dla Alice

~o~O~o~

PROLOG

CZĘŚĆ DRUGA

~o~O~o~

- Tamiel, widzę cię.

Elfka odwróciła się gwałtownie. Wyglądała przepięknie nawet teraz, w zaawansowanej ciąży.

- Och, to ty Thranduilu. Martwiłam się.

Leśny władca zaśmiał się cicho. Tamiel jak zawsze potrafiła odwrócić kota ogonem. Przecież to ona jest ścigana przez jego ojca za ten związek, przecież to jej grozi śmierć.

- To ja się martwiłem, kochanie. Chodzisz sama po Puszczy, jeszcze nocą. Podajesz się mojemu ojcu na tacy! – król nie mógł zapanować nad emocjami.

Tamiel jednak roześmiała się.

- Najdroższy, wiem, ze on nie zgadza się na nasz związek, ale powtarzam – to nie ma na mnie wpływu!

- Kochanie, al….

- Jestem bezpieczna – powiedziała stanowczo.

- On cię zabije! Wiesz do czego jest zdolny! Dla niego nic się nie liczy!

Kobieta nspojrzała głęboko w jego szare oczy i pogałowała go.

- Nic mi nie będzie.



Thranduli bardzo chciał w to wierzyć.







~o~O~o~

Cztery miesiące później.

Płakał. Prawie nigdy nie uronił łzy.

Umarła. Odeszła. Zostawiła go samego.

Rana już się nie zagoi.

Ciągle widział w wyobraźni tą scenę:

Była już noc. Wymknął się z pałacu, z jakiejś bzdurnej uczty. Biegł do ich leśnego domu. Znalazł się już na polanie. Drzwi do domku były otwarte. Usłyszał krzyk. Jej krzyk. Błagała o litość. Usłyszał śmiech. Biegł jak nigdy w życiu. Wtedy to zobaczył… Był tam jego ojciec. Przeszył ukochaną mieczem.Upadła, a ojciec się śmał. Szybko dobył swojego łuku. Jedna strzała. Druga. Ojciec padł martwy. Śmiech wreszcie ucichł.

Po chwili był przy niej. Krzyczał do niej, że wszystko będzie dobrze, że ją wyleczy, że… Lecz nie mógł już jej pomóc. powiedziała do niego wyraźnie dwa słowa. Liść. Zrielony liść. Potem już tylko ciemność. Odeszła.

Wszedł do domu. Usłyszał płacz. Syn. Miał jescze synka. Oczy malca patrzyły na niego jej oczami.

Jaka miał go kochać? Jak miał kochać zaledwie wspomnienie ukochanej na ziemi? Jak?

Jednak go kochał, lecz na swój ograniczony sposób.

Teraz płakał nad jej mogiłą.

Rana nigdy się nie zagoi.

Chłopiec został przeniesiony do pałacu. Dostał na pierwsze imię Legolas – Zielony Liść, zgodnie z życzeniem jego matki. Drugie Thranduil, po ojcu. Jednak cóż mu po ojcu, który nie potrafił obronić jego matki?!

Nikt się nie zdziwił, gdy chłopiec pojawił się w pałacu. Był pociechą dla elfów, bo każdego dnia rósł i stawał się weselszy. Z każdym dniem coraz bardziej przypominał mu ukochaną. Również dlatego król nie mógł na niego patrzeć. Elfy? Elfy wiedziały o Tamiel. Wiedział o wszystkim. Kto zdradził?

Rana nigdy się nie zagoi.

Co do ojca, również nikt o nic nie pytał. Jgo brak uznano za dar eru, jednak wszyscy wiedzieli o wszystkim. Kto zdradził?

Rana nigdy się nie zagoi.

Ucałował mogiłę i odszedł. Musi żyć dalej. Dla niej.

Dla Legolasa.



KONIEC CZĘŚĆI DRUGIEJ PROLOGU

~o~O~o~

I jest! Długo wyczekiwana, okupiona spamami i jest . Mam nadzieję, że się Wam podoba.

Co do czasu, cóż…. Objecuję, już nie będzie opóźnień :D

Jak zwykle, bardzo, ale to baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo proszę o komentarze .

Zrozumcie, chcę mieć świadomość, że piszę dla kogoś, że ktoś te wypociny czya ;:).

Pozdrawiam i całuję

Iluvatar czyli Meriana

4 komentarze:

  1. Tutaj tylko uczepie się jednego

    Oropher - władca Elfów. Ojciec Thranduila oraz dziadek Legolasa. Został zabity w walce Ostatniego Sojuszu z Sauronem.

    Nie mógł być zły za to,że jego ojciec związał się z elfką innego rodu :( no rycze przy tym. Mogłabyś to jakoś poprawić ? Bo naprawde wątek matki Legolasa jest bardzo ciekawy, ale że śmierć z ręki jego ojca? Może coś innego ? Oczywiście jej śmierć jest jak najbardziej na miejscu :)

    Pozdrawiam twoja wierna fanka Pandora

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze zastanawiałam się jak to było z matką Legolasa, no i w końcu znalazłam jakąś wersję jej historii. Wątek bardzo ciekawy. :)
    Pozdrawiam, Zirael
    PS. Jeśli masz chęć i czas możesz do mnie wpaść: http://zakochane-srodziemie.blog.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. #Zirael Matka Legolasa zginęła w wojnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to tylko domysł P.J., prawda? Czy coś mi się pomieszało?

      Usuń